obrazek nagłowek

I wojna światowa – czas wielkich wyzwań i uznania za służbę frontową, medale od cesarza

Wielka Wojna, która rozpoczęła się 28 lipca 1914 roku, była najkrwawszym konfliktem zbrojnym w Europie od czasu wojen napoleońskich. Austro-Węgry stanowiły istotny element Trójprzymierza (z Niemcami wspieranymi przez Imperium Osmańskie). Wyszkolone pielęgniarki stały się niezwykle istotnym elementem wysiłku wojennego walczących państw. W Austro-Węgrzech ewangelickie diakonaty zgłosiły gotowość wysłania swoich sióstr na front. Organizacją zajmował się Czerwony Krzyż. Bielski Dom Sióstr wyposażył 25 diakonis do pielęgnowania rannych żołnierzy na polu walki. Dostały umundurowanie i zaopatrzenie. Zostały skierowane do Galicji: pierwsza grupa do Stanisławowa, a druga do Tarnowa. Przeżyły oblężenie Przemyśla przez wojsko rosyjskie, dostały się do niewoli, ale zostały uwolnione przez wojsko austriackie. Jednak jedna z diakonis, Emma Bonczek, zmarła tam 20 grudnia 1914. Później bielskie siostry pracowały w szpitalach na Węgrzech, a także w Krakowie: w Łobzowie i Kobierzynie. Jedna z nich, Frieda Gröbl, zginęła 30 listopada 1916 w katastrofie kolejowej, a Karolina Nowak została ciężko ranna.

Siostry, które zostały w szpitalach w Bielsku i Cieszynie, także opiekowały się rannymi żołnierzami, bo pewne oddziały tych szpitali pełniły funkcje polowych. Poza tym Dom dla Słabych i Starców w Bielsku został zamieniony na szpital epidemiczny i tam również pracowały ewangelickie pielęgniarki. Budynek cieszyńskiego alumnatu przejęło wojsko i dopiero pod koniec wojny mógł zacząć znowu przyjmować podopieczne. Niedługo po zakończeniu wojny, 21 stycznia 1919 r., zmarła na tyfus plamisty młoda diakonisa Elfriede Jarisch. Wiadomości o wojennej służbie diakonis podawały ewangelickie pisma cieszyńskie. Coraz częściej pojawiały się tam też informacje o odznaczeniach, którymi były honorowane przez cesarza. Trudny czas wojny był jednocześnie okresem największego uznania społecznego dla bielskich diakonis w czasie kilkudziesięcioletniego istnienia Śląskiego Ewangelickiego Domu Sióstr. Doceniono ich profesjonalizm, a także zaangażowanie w wysiłek wojenny kraju. Ewangelickie pielęgniarki dobitnie zaznaczyły wtedy swoją obecność w systemie służby zdrowia. Fakt ten uwidocznił się w licznych fotografiach z tego czasu przedstawiających rannych żołnierzy, którzy pozują do zdjęć z opiekującymi się nimi siostrami.

ornament

Listy bielskich diakonis wysłanych na front.
Fragmenty opublikował ks. Arthur Schmidt w „Evangelische Kirchen-Zeitung für Österreich”:

23 września 1914, pisane z Tarnowa:

„Przy odjeździe z Krakowa siedziałyśmy stłoczone w bydlęcych wagonach (40 sióstr), która znalazła miejsce, położyła się na ziemi na słomie. W Bochni siostra L. znalazła żydowską gospodę, gdzie dostałyśmy herbatę i kakao. Jest ona prawdziwie dobrym przewodnikiem w podróży. Zakonnice [czyli katoliczki] uwielbiają ją i czują się przy niej bezpieczne. Przyjechawszy o godzinie 12 do Tarnowa, przeszłyśmy pieszo przez całe miasto, nasz bagaż niosłyśmy same i zmęczone dotarłyśmy do klasztoru Filipinów. Po długim pukaniu do drzwi wreszcie nam otworzono. W kaplicy zorganizowałyśmy nasz obóz. Na podium zakonnice, po jednej stronie my, po drugiej stronie stanisławowskie siostry, w środku dwie siostry żydowskie.

Paskudny poranek. Siostra Elisabeth [zakonnica] i jedna żydowska siostra idą do miasta. Kilka sióstr przycupnęło na workach ze słomą i pisze. Uprałam sobie moją suknię, siostra K. prasuje, na chórze siostra ze Stanisławowa gra na fisharmonii. Najpierw śpiewany był austriacki hymn narodowy, a następnie chorały. Obie zakonnice w tutejszym klasztorze są bardzo kochane. Na śniadanie przyniosły nam herbatę z mlekiem i chleb, niczego nie chcąc w zamian. Na obiad siostra L. przyniosła kawałek krakowskiej kiełbasy, podzieliła ją na równe części i zjadłyśmy ją z komiśniakiem [chleb razowy dla żołnierzy]. Dostałyśmy 5 chlebów na 2 dni. – Tęsknimy już bardzo za pracą. Wszędzie tak dużo do zrobienia, a my prowadzimy już od trzech tygodni niewygodne cygańskie życie. Ciągle mam to uczucie: ty nadal nie pracujesz! – Jest tu już bardzo mało ludzi. W sklepach nie można nic kupić. Wszędzie widać dużo pruskiego wojska, pruskich pociągów. Wczoraj rozmawiałyśmy z austriackimi żołnierzami, którzy wracali do Lublina. Codziennie się modlę, żeby Austria odniosła zwycięstwo.

ornament