obrazek nagłowek

Początki protestanckiego ruchu diakonackiego i powstanie Powszechnego Szpitala Zboru Ewangelickiego Cieszyńskiego


Pierwszy diakonat powołał do życia duchowny ewangelicki ks. Theodor Fliedner w Kaiserswerth koło Düsseldorfu w 1836 roku. Zakładem Kształcenia Ewangelickich Pielęgniarek kierowała jego żona, Friederike. Nazwano je diakonisami w nawiązaniu do wczesnochrześcijańskiej tradycji diakonatu, czyli posługi. Mieszkały razem i ubierały się jednakowo w ciemnoniebieski bawełniany strój. W przedsięwzięciu tym chodziło o zapewnienie chorym profesjonalnej opieki, ale także o zapobieganie nędzy niezamężnych kobiet. Dom Macierzysty stanowił wspólnotę wiary, służby i życia. Młodym kobietom zapewniano gruntowne szkolenie, bezpieczeństwo materialne i świadczenia emerytalne, jeśli w zamian były gotowe poświęcić swoje życie służbie społeczności oraz pracy dla ludzi chorych i potrzebujących.

Praca diakonis była częścią Misji Wewnętrznej kościołów ewangelickich, mającej na celu rozwiązywanie problemów społecznych, będących skutkiem uprzemysłowienia i ubożenia ludności. Fliedner i inni inicjatorzy Misji Wewnętrznej uważali, że biedę i choroby można w dużej mierze przypisać brakowi wiary. Z tego powodu diakonisom powierzono dbanie nie tylko o fizyczny, ale także o duchowy dobrostan pacjentów, o ich ciało i duszę. Oprócz pielęgnacji i opieki nad chorymi, były one również zaangażowane w inne formy działalności pomocowej, edukacji i pracy społecznej. Idea diakonatu szybko się rozpowszechniła w samych Niemczech, a później także w innych krajach europejskich wśród ludności ewangelickiej. Jedną z uczennic zakładu w Kaiserswerth była twórczyni nowoczesnego świeckiego pielęgniarstwa i brytyjska feministka, Florence Nightingale.

W badaniach historii kobiet pod koniec XX wieku wskazywano na ograniczenia normatywne, którym podlegały społeczności diakonis oraz represyjny i patriarchalny ich charakter. Obecnie raczej podkreśla się, że w tradycji chrześcijańskiej pielęgniarki cieszyły się wysokim poziomem autonomii i uznania społecznego. W szczególności dotyczyło to szpitali należących do domów macierzystych diakonis. Ponadto chrześcijańskie rozumienie choroby, jako dotykającej nie tylko ciała, ale także duszy pacjentów, dawało opiekunkom wysoki status. Pod koniec XIX wieku lekarze coraz bardziej skupiali się na fizycznym aspekcie choroby: objawach i leczeniu, podczas gdy zadaniem diakonis-pielęgniarek było traktowanie pacjenta jako całości. Ze względu na znaczenie, jakie przywiązywano do osobistej uwagi i porad duchowych, personel pielęgniarski zapewnił sobie niezależność i zakres wysoce szanowanych obowiązków. Z tego powodu związek między diakonisami-pielęgniarkami a lekarzami nie uważano za hierarchiczny, ale za komplementarny, a praca personelu pielęgniarskiego mieściła się między zadaniami lekarzy i duchownych.

ornament

Wspomnienia przełożonej
Anny Freyhub
(1. część)

Ksiądz superintendent Theodor Haase zabrał się do poważnego przedsięwzięcia, jakim było utworzenie szpitala, który by spełniał wszystkie wymogi nowoczesności. Nie było to łatwe zadanie, bo nie było funduszy. Odbywał długie podróże, których celem była zbiórka pieniędzy wśród przyjaciół, znajomych i obcych w wielu różnych krajach, nie szczędząc wysiłku, nie szczędząc czasu. To był cel i droga, na którą wkroczył pewnym krokiem i podążał bardzo wytrwale, mimo wszelkich innych zobowiązań, które nakładały na niego pełnione stanowiska proboszcza, superintendenta, deputowanego do Sejmu Krajowego [Śląska Austriackiego w Opawie] i Rady Państwa [Austrii w Wiedniu] oraz członka Izby Panów.

Wszędzie, gdzie superintendent przybywał, spotykał się z serdecznym przyjęciem i z chętnymi darczyńcami. Bogaci dawali dużo, ubodzy serdecznie, mając nadzieję, że Pan pobłogosławi również skromne dary. Zbierano z miłością w krajach, miastach i wsiach. Superintendent był powszechnie znany, działała jego osobowość – gdy pojawiał się ten wielki pan w cylindrze i przedstawiał swoją prośbę, to nawet największy sknera nie mógł odmówić. A gdy ktoś skąpił w swym darze, wówczas superintendent mówił całkiem wprost: oczekuję od pana tyle i tyle. (…)

ornament