obrazek nagłowek

Listy bielskich diakonis wysłanych na front.
Fragmenty opublikował ks. Arthur Schmidt w „Evangelische Kirchen-Zeitung für Österreich”:

23 września 1914, pisane z Tarnowa:

„Przy odjeździe z Krakowa siedziałyśmy stłoczone w bydlęcych wagonach (40 sióstr), która znalazła miejsce, położyła się na ziemi na słomie. W Bochni siostra L. znalazła żydowską gospodę, gdzie dostałyśmy herbatę i kakao. Jest ona prawdziwie dobrym przewodnikiem w podróży. Zakonnice [czyli katoliczki] uwielbiają ją i czują się przy niej bezpieczne. Przyjechawszy o godzinie 12 do Tarnowa, przeszłyśmy pieszo przez całe miasto, nasz bagaż niosłyśmy same i zmęczone dotarłyśmy do klasztoru Filipinów. Po długim pukaniu do drzwi wreszcie nam otworzono. W kaplicy zorganizowałyśmy nasz obóz. Na podium zakonnice, po jednej stronie my, po drugiej stronie stanisławowskie siostry, w środku dwie siostry żydowskie.

Paskudny poranek. Siostra Elisabeth [zakonnica] i jedna żydowska siostra idą do miasta. Kilka sióstr przycupnęło na workach ze słomą i pisze. Uprałam sobie moją suknię, siostra K. prasuje, na chórze siostra ze Stanisławowa gra na fisharmonii. Najpierw śpiewany był austriacki hymn narodowy, a następnie chorały. Obie zakonnice w tutejszym klasztorze są bardzo kochane. Na śniadanie przyniosły nam herbatę z mlekiem i chleb, niczego nie chcąc w zamian. Na obiad siostra L. przyniosła kawałek krakowskiej kiełbasy, podzieliła ją na równe części i zjadłyśmy ją z komiśniakiem [chleb razowy dla żołnierzy]. Dostałyśmy 5 chlebów na 2 dni. – Tęsknimy już bardzo za pracą. Wszędzie tak dużo do zrobienia, a my prowadzimy już od trzech tygodni niewygodne cygańskie życie. Ciągle mam to uczucie: ty nadal nie pracujesz! – Jest tu już bardzo mało ludzi. W sklepach nie można nic kupić. Wszędzie widać dużo pruskiego wojska, pruskich pociągów. Wczoraj rozmawiałyśmy z austriackimi żołnierzami, którzy wracali do Lublina. Codziennie się modlę, żeby Austria odniosła zwycięstwo.

ornament